fbpx

Do trzech razy sztuka. Czyli moja pokrętna droga do własnej pracowni

Moja pokrętna droga do własnej pracowni

Nie zawsze projektowałam ogrody. Był czas, kiedy pracowałam przy tworzeniu reklam (to były dzikie czasy – jeszcze bez dzieci!), kiedy zajmowałam się wychowaniem dzieci (dosyć długo, bo zdążyłam skończyć dodatkowe studia), a kiedyś – zaraz po maturze, to nawet pracowałam w pizzerii. 

Zanim więc zaczęłam wykonywać projekty, moje życie wyglądało zupełnie inaczej. I chociaż zawsze ciągnęło mnie do ogrodów, to nigdy nie przyszło mi do głowy, że będę miała własną pracownię i to będzie mój sposób zarabiania na życie. A jednak tak właśnie się stało. I to wcale nie przypadkiem, tylko dzięki zaplanowanej, metodycznej pracy.

Pomysł na zmianę

Zaczęło się od dzieci – czas spędzony z nimi dał mi oddech i zmienił moją perspektywę patrzenia na życie. Już nie chciałam spędzać wieczorów w pracy, imprezy firmowe już nie były takie zabawne, a spędzanie w pracy ośmiu godzin i jeszcze dwóch w drodze do niej –zaczęło mnie przytłaczać. 

Z podziwem patrzyłam na koleżanki, które zdecydowały się założyć własne firmy i żyły według swojego scenariusza. Może nie zarabiały milionów, może nie zawsze było kolorowo, ale każda z nich mówiła, że nie wyobraża sobie już innego życia. Te rozmowy dały mi odwagę i motywację do zmiany. Postanowiłam projektować ogrody, bo to zawsze lubiłam i już pomogłam kilku znajomym. Wydawało mi się, że to nie problem – kredki i kalki miałam, głowę pełną pomysłów również. Ale gdy doszłam do zrobienia projektu wykonawczego, to już nie byłam taki chojrak! Wymiękłam… i wróciłam na etat

 

TP - miniaturki blog (11)

 

Nie był to zwykły powrót; w głowie dojrzewały pomysły i powoli wykluwał się plan działania. Kiedy pojawiła się moja młodsza córka, już wiedziałam, że pójdę na studia i porządnie doszkolę się z architektury krajobrazu. Tak, abym nigdy sama przed sobą nie miała wątpliwości, czy jestem dobra w projektowaniu. Skończyłam studia, wychowałam dzieci, krzyknęłam, że idę zdobywać świat i… znowu wróciłam na etat. 

Nieoczekiwanie, w podjęciu ostatecznej decyzji pomógł mi mój pracodawca; stworzył tak toksyczną atmosferę, że postanowiłam odejść. I naprawdę jestem mu za to wdzięczna. Być może taka atmosfera była już wcześniej; być może odczułam ją dopiero wtedy, kiedy poczułam, że mam wybór – i z tego wyboru skorzystałam. 

jak założyć pracownię projektową

Z czym się musiałam mierzyć na początku drogi

Czy było na początku łatwo? Oczywiście, że nie! Było cholernie ciężko. Pomimo wcześniejszego doświadczenia musiałam się jeszcze duuużo nauczyć! Z poprzednich prac wyniosłam dużo wiedzy, m.in. o: zarządzaniu projektami, czasem, o współpracy w grupie, podziale obowiązków, tabelkach, checklistach, podsumowaniach… Brakowało mi tylko wiedzy o projekcie. Jak go wykonać, aby był profesjonalny? Aby był dobry? Aby się go nie wstydzić?

Teraz, kiedy patrzę na moje stare projekty, widzę ich niedociągnięcia, słabe punkty, brak wiedzy i doświadczenia. Ale tylko w sferze wykonania rysunków, bo w koncepcji nawet teraz, po latach, nic bym nie zmieniła. Nikt mi nie powiedział, jak ten projekt ma wyglądać, jakie powinny być elementy, z czego zrezygnować, a co będzie bardzo pomocne. Sama musiałam do wszystkiego dochodzić, podglądać, szukać, a w związku z tym samo wykonanie projektu zajmowało mi dużo czasu. 

jak założyć pracownię projektową

Z czasem sporządziłam spis działań, rysunków, podpowiedzi, które pozwalały mi na automatyczne sprawdzenie plansz, bez obawy, że o czymś zapomnę.  Nareszcie nie musiałam już sprawdzać prac po kilka razy. Kolorowym markerem zakreślałam kolejne rzędy w tabelce mojej listy, odhaczając zrealizowane zadania. Jeden „rzut oka” na Niezbędnik i już widziałam, na jakim jestem etapie i co jeszcze zostało do wykonania. 

Na tych zdjęciach widzicie mnie – lata świetlne temu, kiedy dopiero zaczęłam myśleć o ogrodach – i moje pierwsze rysunki. To dzięki nim ogrody naprawdę powstały, jednak w stałej współpracy ze mną. Teraz, kiedy na nie patrzę, zupełnie się nie dziwię, dlaczego podwykonawca dzwonił do mnie tak często.

jak założyć pracownię projektową

Mam nadzieję, że poznanie mojej historii zainspiruje Cię do działania, Zastanów się, jak założyć własną pracownię projektową i zrób pierwszy krok. A jeżeli już ruszyłeś w tym kierunku i nadal masz mnóstwo wątpliwości, pamiętaj, że  to normalne i działaj dalej.

 

Dbaj o swój czas

Pamiętając o wytycznych dla projektu łatwiej będzie Ci podjąć decyzję o ilości plansz i naniesionych informacjach. Kieruj się własnym rozumem i nie wpędzaj się w dodatkowe prace, rysunki które nic nie wnoszą do projektu. Nikt Ci nie zapłaci za czas spędzony nad niepotrzebnymi planszami, a przecież możesz wykorzystać go na pracę nad następną pracą, lub po prostu pójść na pyszne lody.

Przygotowałam dla Ciebie specjalny Niezbędnik, który pomoże Ci tworzyć projekty zawierające wszystkie konieczne elementy. A to wszystko po to, żeby działać sprawniej! Niezbędnik już zbiera świetne opinie od projektantów. Kup niezbędnik i również ciesz się jego praktycznością. 

malgosia@terenprojektanta.pl

© 2020 Teren Projektanta